To była podróż, która zrobiła wrażenie na każdym. Najpierw karkołomna trasa przez Himalaje i doskonała widoczność, która zwykle utrzymuje się tutaj późną jesienią w porze pomonsunowej. Potężne ośmiotysięczniki - Cho Oyu, Sziszapangma, Everest, Lhotse – wydawały się być na wyciągnięcie ręki. Następnie dotarliśmy nad szmaragdowe jeziora Tybetu i zwiedziliśmy to co ocalało ze wspaniałej kultury tego kraju. Byliśmy w Tingri, Gynatse, Szigatse, a na koniec dotarliśmy do Lhasy i niczym dawni pielgrzymi zakończyliśmy swoją włóczęgę w Potali – siedzibie dalajlamów. Oczywiście niektórym wysokość dawała się we znaki, no ale znakomite towarzystwo Przyjaciół Biura wynagradzało wszystko. Dobrze się podróżuje w miłym towarzystwie!