Nikt nie był w stanie oprzeć się jej urokowi. Nawet rzeka. Gdy Naipi przeglądała się w nurcie Iguacu, wody wstrzymały bieg, stając się nieskazitelnym lustrem. Ale jej oszałamiająca uroda była równocześnie przekleństwem. Bo upodobał sobie ją także bóg M’boi, który wraz ze swoim ojcem Tupa rządził światem. Nakazał on, by Indianie Guarani złożyli mu Naipi w ofierze. Gdy nadszedł dzień, w którym miała zostać poświęcona, zakochany w dziewczynie dzielny wojownik Taroba porwał ją i uciekł w dół rzeki. Rozgniewany bóg przyjął wtedy postać węża i zstąpił z niebios. W pogoni, wijąc się wściekle pomiędzy skałami, wyżłobił wielki wodospad, w otchłani którego zginęli kochankowie. Dziewczynę zamienił w jedną ze skał, a jej ukochanego w tęsknie spoglądającą w dal plamę. Wciąż jednak było mu mało. Dlatego postawił jeszcze na straży strasznego potwora, który mieszka w pobliskiej jaskini i po dziś dzień pilnuje, by miłość Naipi i Taroby na zawsze pozostała niespełniona.
Rzeka Iguacu wypływa z masywu Serro de Mar w pobliżu brazylijskiego wybrzeża nieopodal Sao Paolo. Następnie płynie 1320 km na zachód w głąb lądu. Przechodzi m. in. przez ogromny bazaltowy płaskowyż, a gdy z niego spływa, rozlewa się w koryto o szerokości prawie 3 km. Dalej napotyka na stromy uskok, który przecina rzekę w dwóch miejscach. Część wód z ogromnym impetem spada w dół, tworząc serię wodospadów. Pozostała płynie drugim strumieniem i napotyka na ten sam uskok dopiero po kilkuset metrach. Ma w tym miejscu kształt poszarpanego łuku. Na Iguacu utworzyło się 275 wodospadów (19 dużych). Największy z nich, Gargantua do Diablo (czyli Gardziel Diabła) spada z wysokości 72 metrów, co oznacza, że jest aż o 30 metrów wyższy, a przy tym czterokrotnie szerszy niż słynna Niagara. Ilość wody płynącej w rzece zależy od pory roku. W kulminacyjnym momencie pory deszczowej, która trwa od listopada do marca, przez Gardziel Diabła przelewa się 13,6 miliona litrów wody na sekundę. W pozostałych miesiącach poziom wody znacznie się obniża – wtedy w ciągu sekundy przepływ wynosi „zaledwie” 2,3 miliona litrów. Mniej więcej raz na 40 lat wodospad całkowicie wysycha. Ostatnio taka susza zdarzyła się w 1978 roku. Z ogromnego wodospadu pozostał wtedy jedynie skalisty klif. Jednak na co dzień na znajdujące się tu występy twardych skał spadają hektolitry wody, rozpryskując się na obłoki mgły i pyłu wodnego. Urok tego miejsca potęgują promienie słońca malujące wokół katarakt lśniące i barwne tęcze oraz niezwykle bujna i mieniąca się najprzeróżniejszymi kolorami flora i fauna. Wszystko wokół nasycone jest wodą i umieszczone w scenerii tworzonej przez gąszcz intensywnej zieleni tropikalnego lasu. Przy odrobinie szczęścia można tu trafić np. na kwiaty tangarana, roztaczające charakterystyczny przyjemny zapach albo dostrzec ukryte w bujnych koronach drzew żółto-błękitne ary. Jednak Foz de Iguacu nie zawsze i nie wszystkich wprawiało w zachwyt. Pierwszy Europejczyk, który przybył w to miejsce – Alvar Nunez Cabeza de Vaca w 1541 roku – odnotował w swoim dzienniku tylko tyle, że członkowie jego ekspedycji napotkawszy na przeszkodę, zmuszeni byli do przeniesienia łodzi lądem. Zgodnie z obowiązującym wtedy zwyczajem de Vaca nadał kaskadom nazwę Saltos de Santa Maria. Szybko jednak wrócono do pierwotnej, lokalnej nazwy Iguacu, co w języku Guarani znaczy „wielka woda”. Położony na granicy Brazylii i Argentyny obszar Foz de Iguacu już na początku XX wieku został objęty ochroną. Park narodowy rozciągający się na terytorium obu wymienionych krajów ma powierzchnię 2400 km². Ponadto, ze względu na fakt, że jest to jeden z najbogatszych ekosystemów świata, został wpisany na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO. Wodospady znane są również z tego, że służyły za naturalną scenografię dla filmu „Misja” w reżyserii Rolanda Joffe z 1986 roku z przejmującą muzyką Ennio Morricone.
Tekst: Bogumiła Walkiewicz
Źródło: archiwum magazynu „Globtroter”