Południowy Zachód Ameryki Północnej to nie tylko pojęcie czysto geograficzne. O specyfice tego obszaru, oprócz wspaniałej przyrody i zapierających dech w piersiach krajobrazów, świadczy także bogata historia tego regionu i tworzący ją ludzie. Do jego różnorodności kulturowej przyczynili się zarówno tubylczy mieszkańcy – Indianie, ale także, począwszy od XVI w., europejscy zdobywcy i kolonizatorzy, głównie Hiszpanie. Później na krótko częścią tego terenu, od 1821 r. do 1848 r., władali Meksykanie, którzy w wyniku walk o niepodległość pokonali Hiszpanię (a właściwie Nową Hiszpanię). Następnie, od 1848 r., większość tego obszaru dostała się pod panowanie Stanów Zjednoczonych.
W swych najszerszych granicach Południowy Zachód wykracza dziś poza USA, wchodząc na teren stanów Sonora i Chihuahua, północnych prowincji państwa Meksyk. Centrum Południowego Zachodu stanowią cztery amerykańskie stany: Utah, Kolorado, Nowy Meksyk i Arizona, tworzące razem region tzw. Czterech Kątów lub Czterech Rogów (Four Corners). Nazwa ta wynika z faktu, że ich granice przecinają się w jednym punkcie, pod kątem prostym. Dziś jest tam punkt widokowy dla turystów i pamiątkowa płyta ustawiona w miejscu zbiegu granic tych czterech stanów.
Do Południowego Zachodu zaliczane są także często tereny położone jeszcze dalej na zachód, wliczając w to Nevadę oraz przynajmniej część Kalifornii na zachodzie i zachodnich części Teksasu na wschodzie. Oczywiście klimat i środowisko naturalne na tak ogromnym obszarze są nieco zróżnicowane, jednak mimo wszystko mają wiele cech wspólnych. Często są to tereny półpustyne i pustynne, z charakterystycznymi kaktusami oraz poprzecinane nagimi, ale bardzo malowniczymi płaskowyżami (tzw. mesas) i wysokimi pasmami górskimi, porośniętymi m.in. świerkowymi, sosnowymi i jodłowymi lasami.
Niezwykłe krajobrazy na równi z dość ciepłymi zimami na znacznej części tego regionu przyciągają coraz częściej do stałego osiedlenia się emigrantów oraz samych Amerykanów, którzy przenoszą się tutaj równie chętnie ze względu na klimat, jak też na niskie podatki w niektórych stanach. Jednak w lecie temperatury dochodzą tu do trzydziestu, a nawet czterdziestu kilku stopni Celsjusza, co da się wytrzymać jedynie dzięki suchemu klimatowi regionu i sztucznej klimatyzacji. Upały takie wywołują często ogromne pożary. Na terenach wyżej położonych jest więcej wilgoci i opadów, zimy srogie i śnieżne, ale często w lecie i te miejsca nie są wolne od niszczycielskich pożarów. Oczywiście nie wszystkie tereny wyglądają tak samo, np. wybrzeże Kalifornii nie narzeka na brak opadów i na pewno kontrastuje swą bogatą roślinnością z pustyniami południowej Arizony czy Nowego Meksyku.
Niektóre tereny położone w górach dorobiły się statusu znanych i cenionych kurortów narciarskich i wypoczynkowych, jak choćby Telluride w Kolorado. Telluride to przykład dawnej osady górniczej, która obecnie dzięki rozwojowi turystyki i zainteresowaniu ze strony gwiazd hollywoodzkich stała się słynnym kurortem. Jego sława zaczęła się jednak dużo wcześniej i to z niezbyt dobrej strony, bo od momentu, gdy w 1889 r. swój pierwszy bank obrabował tam jeden z najsłynniejszych bandytów Dzikiego Zachodu, Butch Cassidy.
Na Południowym Zachodzie widoczne są liczne ślady starożytnych kultur indiańskich, starszych niż odkrycie Ameryki przez Kolumba. Najbardziej charakterystycznymi pozostałościami są puebla, zwane tak z języka hiszpańskiego i oznaczające wioskę. Są to domostwa budowane przez Indian z grupy Pueblo, starej kultury, bo rozwijającej się od ponad dwóch i pół tysiąca lat do dnia dzisiejszego w sercu Południowego Zachodu. Domy i całe osady budowano tam z suszonych na słońcu cegieł adobe, obrobionych kamieni piaskowca i belek drewnianych, które stanowiły konstrukcję dachów i podłóg takiego puebla. Wznoszono w ten sposób kilkupiętrowe konstrukcje mieszkalno-magazynowe, zwane teraz czasem pierwszymi blokami mieszkalnymi w Ameryce Północnej.
W X-XIII w. takie puebla budowano m.in. w trudno dostępnych kanionach Utah i Kolorado. Najsłynniejsze z nich leżą w Parku Narodowym Mesa Verde. Schowane one były dobrze przed niekorzystnymi wpływami klimatu, jak również przed wrogami. Prowadzą do nich wąskie i bardzo strome ścieżki, niekiedy wykute w skale. Do części osad można się dostać wyłącznie przy pomocy drabin. Osady te zostały jednak opuszczone przez przodków współczesnych Indian Pueblo pod koniec XIII w., kiedy to przenieśli się oni na tereny dzisiejszej Arizony i Nowego Meksyku, gdzie ich potomkowie żyją do dziś (są to m.in. Indianie Hopi, Zuni, Acoma). Ich tajemnicza migracja jest jedną z niewyjaśnionych i najbardziej intrygujących zagadek archeologicznych. Prawdopodobnie jedną z głównych przyczyn mogła być intensyfikacja konfliktów w tym regionie. Echa tych zdarzeń widoczne w badaniach archeologicznych przetrwały także w tradycji ustnej tych plemion, powtarzanej z pokolenia na pokolenie.
Region Czterech Kątów w dalszym ciągu zamieszkany jest przez wiele plemion indiańskich, żyjących dziś głównie w rezerwatach lub w dużych miastach poza rezerwatami, gdzie wyemigrowali w poszukiwaniu pracy. Największy jest rezerwat Indian Nawaho, który leży na pograniczu Nowego Meksyku, Arizony i Utah. Niegdyś bardzo wojowniczy Nawaho, Apacze, Ute i Komancze nie przemierzają już na swych rączych mustangach pustyń i prerii z wymalowanymi na twarzach barwami wojennymi. Dawni wojownicy zdołali jednak zachować wiele ze swych tradycji i obyczajów. Dla Apaczów nadal wielkie znaczenie ma ceremonia inicjacji i wkraczania w dorosłość młodych dziewcząt (obrzęd Wschodzącego Słońca). Trwa ona kilka dni, ale przygotowania do niej (łącznie z wyborem matki chrzestnej) trwają cały rok. Indianie należący do plemienia Ute Górskich z rezerwatu w Kolorado praktykują nadal m.in. taniec słońca, który trwa przez trzy dni, w świętych dla nich górach Sleeping Ute Mountains oraz taniec niedźwiedzia. Oprócz Kolorado, rezerwaty Indian Ute znajdują się także w stanie Utah.
Indianie Nawaho zachowali po części swój dawny sposób życia, polegający m.in. na wypasie owiec. Wykonują oni również tkane w tradycyjny sposób kobierce i dywaniki, a także biżuterię ze srebra i turkusów. Nawaho, podobnie jak Indianie Pueblo i wiele innych plemion, są silnie związani z przyrodą i pewnymi świętymi miejscami. Według tradycji Indian Nawaho granice ich dawnego terytorium, zanim zostali zepchnięci do rezerwatu, wyznaczały cztery góry, a każda z nich miała przypisany sobie kolor. Jedna z tych gór, Mount Taylor o wys. 3445m n.p.m., leży na terytorium dzisiejszego Nowego Meksyku. Jest ona związana z południowym krańcem dawnych terenów Indian Nawaho i przypisany jest jej kolory niebieski, symbol turkusu. Zachód i kolor żółty to góra San Francisco Peak, w Arizonie. Góry związane są także nierozerwalnie z praktykowanymi do dzisiaj wierzeniami i ceremoniami Indian Pueblo, np. Hopi z Arizony. Według wierzeń Hopi duchy katchina mieszkają przez pół roku w tych górach, a przez drugie pół przychodzą do ich wiosek i osad (puebli).
Dwie z tych czterech granicznych gór Indian Nawaho leżą w Kolorado: Blanca Peak, wyznaczająca wschód oraz Hesperus Mountain o wys. 4033 m n.p.m, zwana w ich języku Dibé Nitsaa, wyznaczająca północną granicę dawnego obszaru, zamieszkiwanego przez ich przodków. Przypisany jest jej kolor czarny oraz minerały gagat i obsydian1. Tradycja Indian Nawaho podaje, że góra Hesperus została utworzona przez Pierwszą Kobietę i Pierwszego Mężczyznę, którzy ulepili ją wybierając materiał z wnętrza ziemi. Mieli oni także „przywiązać” tę górę do ziemi tęczą, ale jej szczyt miał ginąć w mrokach. Dzisiaj, górując ponad przyległymi szczytami, rzeczywiście często jest on zasnuty chmurami i mgłami. Co ciekawe, według wierzeń Nawaho, ich przodkowie wyszli ze świata podziemnego, przechodząc przez cztery podziemne światy do piątego, w którym żyją obecnie, a każdy z tych podziemnych światów identyfikowany jest z jednym z kolorów, które wiązane są z czterema opisanymi powyżej świętymi górami.
Bardzo wiele dawnych tradycji, wierzeń oraz sposobu życia Pueblo, zachowali wspomniani już Indianie Hopi, którzy mieszkają w rezerwacie w Arizonie. Zamieszkują oni trzy płaskowyże (mesas), w wioskach budowanych według dawnych technik. Niektóre osady Hopi zamieszkiwane są nieprzerwanie od XII-XIV w., są więc najstarszymi stale zamieszkanymi osiedlami w Ameryce Północnej. Turystów odwiedzających te osady obowiązuje specjalna etykieta: nie wolno m.in. fotografować, nagrywać, zapisywać lub rysować czegokolwiek, chyba że za wyraźną zgodą mieszkańców. Dotyczy to zarówno budynków, ludzi, jak i tradycyjnych ceremonii i tańców. Ludzie spoza plemienia mogą być świadkami tylko niektórych tańców obrzędowych katchina.
Tancerze Hopi, przebrani w ceremonialne stroje, pióra i maski oraz trzymając w rękach grzechotki i gałęzie świerku, uosabiając tym samym duchy katchina będące niejako pośrednikami między światem ludzi i duchów, potrafią tańczyć cały dzień w skwarze arizońskiego słońca, w temperaturze przekraczającej 40ºC. Co jakiś czas schodzą tylko do podziemnych, ceremonialnych pomieszczeń, zwanych kivami2, żeby odpocząć i posilić się.
Indianie z Południowego Zachodu utrzymują się dzisiaj ze zwykłej, różnorodnej pracy: w fabrykach, sklepach, punktach usługowych, kasynach, niektórzy z nich utrzymują się z wyrobu rękodzieła, np. przepięknie zdobionej ceramiki i bizuterii. Duże bezrobocie w rezerwatach zmusza często do szukania pracy poza nimi i emigracji do wielkich aglomeracji w Nowym Meksyku i Arizonie. Zachowując swoją bogatą tradycję i spuściznę po przodkach, ale chcąc skutecznie przetrwać w państwie amerykańskim musieli dostosować się poniekąd do panujących tu warunków życia. Jeśli chodzi o edukację, to tradycyjna wiedza przekazywana z pokolenia na pokolenie to część nauczania, ale podstawą są szkoły ze zwykłym programem nauczania podporządkowanym systemowi edukacji USA. W różnym stopniu i różnie w różnych społecznościach indiańskich, jednak na każdym kroku widać, że wśród dzisiejszych Indian Południowego Zachodu dzień dzisiejszy miesza się z dawnymi tradycjami, zwyczajami i obrzędami religijnymi. Bardzo ważnym zadaniem, jak się obecnie wydaje, jest wypracowanie skutecznej umiejętności pogodzenia funkcjonowania w tych dwóch tak różnych światach oraz czerpania z obydwu w celu zachowania własnej tożsamości i przetrwania, jednocześnie pokazując temu światu to, kim byli i kim są dzisiaj Indianie Południowego Zachodu.
Źródło: archiwum "Globtrotter"
Tekst: Radosław Palonka
Zaciekawiła Cię ta historia? Sprawdź nasze wyjazdy