Z czym wam się kojarzy Australia?
Z plażą, surfingiem, wspaniałą pogodą, wesołymi wysportowanymi i beztroskimi ludźmi, rajem obiecanym? A może z rozcieńczonym wodą piwem Foster, rakiem skóry, bezdusznymi świętami w temperaturze 30°C i św. Mikołajem w bermudach? Postanowiłem z grupą znajomych sprawdzić, jak jest naprawdę. W Londynie mieszkam od ponad dwu lat. Od roku dzielę mieszkanie z dwoma Australijkami. Raczej łatwo nawiązuję kontakty w Londynie, lecz mimo wielu prób dopiero niedawno przekroczyłem granice sztampowego How you going? czy How was your weekend? Od dwóch miesięcy zaczęliśmy się tolerować, a ostatnio widać nawet objawy wzajemnej sympatii. Muszę przyznać, że po przyjeździe do Londynu moje wyobrażenie wyluzowanego Australijczyka i nieuśmiechniętej wysportowanej blond Australijki szybko się zmieniło. Mieszkam z dziewczynami rok, ale nadal nie wiem, jak smakuje grilowany kangur, na czym polega osławiony krykiet, co właściwie robią ci śmieszni panowie w białych garniturkach z kijkiem w łapce, czy rugby naprawdę nie jest domeną dresiarzy i półgłówków – tak jak w Polsce. Więc jacy są naprawdę Australijczycy, jeśli w ogóle ma sens generalizowanie? Nurkowanie na rafie, surfing, pozorna sympatyczność, tlenione chłopaki podróżujące po Europie, backpakersi, lekko złośliwe, niezbyt urodziwe Australijki, długie godziny pracy, kultura będąca mieszanką angielskiej z amerykańską, kangury, piaszczyste autostrady, wielkie przestrzenie, ciepło, wieczne słońce, brak kultury, brak historii, nieuzasadnione przekonanie o swojej wyższości nad innymi, kurczowe trzymanie się w etnicznych grupach, walkabout, ciepły ocean, rekiny, narkotyki, clubbing pod wpływem extasy, duma narodowa, świetne występy na World Cup 2006 w Niemczech, podróże, temping jobs.
U wybrzeży kontynentu australijskiego, podobnie jak u wybrzeży pozostałych kontynentów półkuli południowej, nie ma wielkiej obfitości wysp. Jeśli jednak już są, to często bardzo ciekawe z punktu widzenia przyrodniczego. U południowych wybrzeży Australii na Oceanie Indyjskim, u ujścia Zatoki Saint Vincent, leży Wyspa Kangura. Jej powierzchnia wynosi 4,4 tys. km2. Jest trzecią, co do wielkości, wyspą australijską, po Tasmanii i Wyspie Mehville’a. Stanowi geograficzne przedłużenie Gór Flindersa i masywu Lofty, położonych na kontynencie, na północny wschód od niej. Wyspę od stałego lądu oddziela, licząca około dziesięć kilometrów szerokości Cieśnina Backstairs. Wyspa ostała odkryta w 1802 r, przez badacza i żeglarza angielskiego Matthies Flindersa, który sporządził jej pierwszą mapę i nadał taką nazwę, w związku z występującą tu dużą ilością kangurów. Załoga jego statku zabiła trzydzieści jeden tych dziwacznych, skaczących na tylnych łapach, zwierząt. Przyrządzono z nich obfity posiłek, a na ich długich ogonach ugotowano podobno smaczną zupę. Wyspę, od około 11 tys. lat, kiedy oddzieliła się od kontynentu, zamieszkiwali przybyli tutaj z Tasmanii, Aborygeni. Ostatni z nich, kobieta, zmarła w 1888 r. W XIX w. wybrzeża wyspy zamieszkiwane były przez łowców fok i wielorybów. Wiele nazw ma brzmienie francuskie, gdyż nadane zostały przez francuskiego podróżnika Nicholasa Baudina. Tutaj także powstała pierwsza w Australii Południowej osada, wkrótce jednak zdominowana przez Adelajdę i inne miejscowości, położone na stałym lądzie. Wśród europejskich osadników Wyspa Kangura nie wzbudziła szczególnego zainteresowania, stąd zachowała, w ogromnej części swej powierzchni, pierwotny charakter. Nie sprowadzono tutaj na szczęście takich gatunków zwierząt, jak m.in. lisy, króliki, które na kontynencie, wskutek eksplozji populacji, poczyniły wielkie szkody w świecie flory i fauny. Wyspa ma rzeźbę pagórkowatą, bardzo urozmaicone wybrzeża, miejscami klifowe. Skały pochodzenia wulkanicznego jak i osadowego, w związku z ich różną odpornością na niszczenie, kreują odmienne krajobrazy. W części południowej wyspy skały wapienne podlegały intensywnym procesom krasowienia, stąd ponad sto jaskiń z pięknie rozwiniętą szatą naciekową.
Wyspę porasta stosunkowo bujna roślinność, około połowy jej powierzchni to roślinność pierwotna, bez jakiejkolwiek ingerencji człowieka. Dominują lasy i zarośla eukaliptusowe, z wieloma spośród około sześciuset gatunków tej australijskiej specjalności. Prawie trzydzieści procent powierzchni wyspy jest objęte ochroną, jako parki narodowe, rezerwaty, a także pięć specjalnych stref ochronnych. Występuje tutaj ponad czterdzieści endemitów roślinnych. Klimat wyspy podobny jest do południowych regionów kontynentu, z ciepłym latem, opadami głównie zimą, dochodzącymi do 750 mm w skali roku. Największym parkiem narodowym jest Park Flinders Chase o powierzchni 70 tys. ha, położony na zachodzie wyspy, z bogatą szatą roślinną i dużą różnorodnością fauny. Występują tutaj różne gatunki żab, węży, są kolczatki, dziobaki, wallaby i emu. W 1923 r. sprowadzono na wyspę osiemnaście par koali, których populacja, dzięki obfitości pożywienia w postaci kilkunastu ich ulubionych gatunków eukaliptusów i braku zagrożenia, obecnie rozrosła się do ponad pięciu tysięcy par. Chciano nawet część osobników unicestwić, ale na szczęście świat ochrony przyrody stanowczo przeciw temu zaprotestował. Bogata jest także fauna morska, u wybrzeży żyją duże stada fok nowozelandzkich, australijskie lwy morskie, gatunek małego pingwina.
Główne miasto wyspy Kingscote leży w północno wschodniej części wyspy nad Zatoką Nepean. Najciekawszym miejscem jest gospodarstwo z 1858 r., o nazwie „Nadzieja”. Obecnie znajduje się tu muzeum gdzie można zapoznać się z procesem destylowania oleju eukaliptusowego. Warto wybrać się w najbliższą okolicę późnym popołudniem, aby obserwować pingwiny. Po zachodzie słońca dorosłe osobniki powracają z całodziennej morskiej wyprawy w poszukiwaniu pożywienia. Wychodzą na ląd i utartymi ścieżkami podążają do swoich gniazd, gdzie oczekują na nie pisklęta.
Jadąc samochodem trzeba uważać po zmroku na tutejsze kangury, gdyż podobnie jak w całej Australii, mogą niebezpiecznie tak dla nich, jak i dla pasażerów pojazdów znienacka wyskakiwać wręcz wprost pod rozpędzony samochód. Uwielbiają wpatrywać się w silne światła reflektorów samochodów i jeśli ich w porę nie zmienimy, kończy się dla nich tragicznie, ale i o wypadek wówczas nie trudno. Podróż po wyspie najlepiej rozpocząć od południowego wybrzeża. Oto przed nami „Mała Sahara”, zespół ruchomych wydm, zbudowanych z białych piasków. Pospacerować po wałach i pagórkach wydmowych, wysokich na kilkadziesiąt metrów.
W Zatoce Vivien ciągnie się piaszczysta plaża, ale pływanie w oceanie, ze względu na silne fale, może być tutaj niebezpieczne. W Zatoce Fok spotkać można licznych przedstawicieli tego gatunku, wygrzewających się na skałach i plaży. Wędrując dalej na zachód, docieramy do Parku Narodowego Flinders Chase. Na jego terenie można wędrować wśród dziewiczej przyrody.
Na Przylądku du Ceuedic wybrzeże jest skaliste, poszarpane, ale bardzo malownicze. Na wzniesieniu tkwi latarnia morska z początku XX w. Dobrze przygotowana ścieżka prowadzi do naturalnego łuku skalnego, zwanego Admiralskim. Wypreparowany przez fale morskie, ze zwisającymi skalnymi soplami, wygląda majestatycznie. Tutaj foki nowozelandzkie i pingwiny oglądać można z bliska.
Na Kirkpatrick Point znajduje się fantastyczna formacja skalna. Tuż nad brzegiem oceanu na granitowej kopule, 75 m. n.p.m., stoi zespół niezwykle fascynujących skalnych rzeźb, uformowanych przez procesy wietrzeniowe, wspierane tutaj przez sól zawartą w powietrzu. Formy są mocno poszarpane, ale także miejscami przybierają kształty zaokrąglone, tak typowe dla sferoidalnego wietrzenia granitu. To jeden z najciekawszych na świecie przykładów skutków działania tego typu procesów. Skały pokryte są miejscami porostami barwy ceglasto-pomarańczowej, co dodaje im dodatkowego barwnego uroku. W głębi lądu znajdują się groty Kelly Hills, odkryte przypadkowo w 1880 r., kiedy klacz o nazwie Ned Kelly wpadła do otworu, który powstał po zarwaniu się części stropu podziemnej groty. Bajkowy świat podziemnych grot pełen jest przeróżnych form naciekowych stalaktytów, stalagmitów, stalagnatów i draperii.
Trudno dostępne północne wybrzeże wyspy tworzy m.in. kilka łukowatych zatoczek z piaszczystymi plażami m.in. Emu Bay z białymi piaskami, miejscami ciekawym, skalistym wybrzeżem, szmaragdową wodą i stadami pluskających się w wodzie pelikanów. Czas już jednak wsiąść na prom i opuścić tę ciekawą, malowniczą i niezniszczoną na szczęście przez człowieka australijską Wyspę Kangura.
Źródło: archiwum "Globtrotter"
Tekst: Zdzisław Preisner
Zaciekawiła Cię ta historia? Sprawdź nasze wyjazdy
Wycieczka Australia Nowa Zelandia Samoa Fidżi | 25 dni
Australia wraz z Tasmanią |18 dni
Luksusowy rejs Północna Australia, Papua Nowa Gwinea, Wyspy Salomona, Vanuatu. 28 dni przygody