Dzień 1
PRZYLOT DO CONAKRY
Dzień przeznaczony na przelot (możliwy przelot z pilotem wyprawy, który zazwyczaj podróżuje z Polski; wylot z Warszawy może nastąpić dzień wcześniej). Właściwa wyprawa zaczyna się w Conakry, stolicy Gwinei. Pozostałe szczegóły dotyczące tej wyprawy, w tym zbiór informacji pomagający w przygotowaniu się do wyjazdu będą podane w Explore Book.
Przelot kupuje uczestnik wyjazdu indywidualnie (po wcześniejszej konsultacji z Organizatorem). Biuro może na życzenie pomóc w dokonaniu zakupu biletów lotniczych.
Przywitanie na lotnisku przez kierowcę lub lokalnego przewodnika, lub pilota wyprawy. Transfer do hotelu. Nocleg w Conakry
Dzień 2
CONAKRY
Po odespaniu podróży i należytym wypoczynku zaczynamy przyzwyczajać się do zachodnioafrykańskiego, barwnego chaosu. Jedziemy na targ, by pooddychać atmosferą handlu w afrykańskim stylu. To co się tam dzieje nie można opisać – to trzeba zobaczyć. Kwitnie handel wszystkiego i niczego. Jest głośno, kolorowo, chaotycznie i egzotycznie. W Conakry widzimy meczety i kościoły, znak różnorodności religijnej Gwinejczyków. Zawitamy też do portu gdzie toczy się życie. Wszędzie widzimy stare łodzie, również te mieszkalne. Na łodziach odbywa się obróbka połowu czyli patroszenie, sprzedaż, wędzenie, suszenie. My też odważymy się popłynąć na pobliskie wysepki Los i wykąpać się w oceanie. Los stanowią wyspy wulkaniczne przypominające przerwany krater ze wspaniała bujną roślinnością. Wprawdzie na zdjęciach plaże na wysepkach mogą wydać się idylliczne, to jednak rzeczywistość może się nieco różnić od obrazów znalezionych w sieci. Po tej morskiej przygodzie wracamy do hotelu w Conakry na nocleg.
Dzień 3
DROGA DO FOUTA DJALON
Ruszamy w afrykański interior. Naszym celem są górzyste i wyżynne obszary, zdecydowanie najciekawszy rejon Gwinei. Tak, to „prawdziwa Afryka” o jakiej marzymy – zielona, kolorowa, wciągająca i irytująca. Celem wyprawy do wnętrza kraju jest wyżynny region Fouta Djalon. Początkowo droga prowadzi przez niekończące się biedne przedmieścia Conakry. W końcu wjeżdżamy w tereny rolnicze – uprawia się tu proso, sorgo, ryż i banany. Z daleka dochodzą do nas odgłosy nawoływań i bębenków wyznaczających rytm dnia. Następnie wspinamy się na zielone wyżyny, pojawiają się lasy, a wysokość przynosi rześkość powietrza. Dojazd do położonego na wyżynie miasteczka Dalaba. To miejsce ze względu na chłodniejszy i zdrowszy klimat często było odwiedzane przez francuskich kolonistów, a dzisiaj czasem spędza tam czas prezydent kraju. Nocleg w Dalaba lub w okolicy.
Dzień 4 – 5
FOUTA DJALON
Mamy pełne dwa dni na eksplorację tego jakże zielonego regionu Fouta Djalon, który uchodzi za najpiękniejszy w całym regionie. Nie bez powodu nazywany jest Szwajcarią Afryki Zachodniej. Będziemy mieli okazję do dłuższego spaceru.
Okrągłe chatki ludu Fula sąsiadują z urokliwym górskim krajobrazem. Erozja spowodowana deszczem i rzekami wyrzeźbiła w piaskowcu głębokie kaniony i doliny. Podziwianie piaskowcowych formacji skalnych, dolin, kanionów i wodospadów. Właśnie tutaj biorą początek potężne afrykańskie rzeki – Niger, Senegal i Gambia. A wszystko to otoczone jest bujna roślinnością dżungli oraz licznymi wodospadami. Próbujemy poznać zwyczaje i wierzenia ludu Fula i wejść trochę w ich świat. Fulanie są bez wątpienia najbardziej znaną grupą Afryki i według wielu są jedni z najładniejszych Afrykańczyków. Są koczownikami hodującymi bydło, kozy i owce. Fulanie praktykują naturalny wegetarianizm, bez żadnej ideologii, mleko i proso są na codziennym posiłkiem a sprzedaż czy ubój krowy jest nie do przyjęcia . Mężczyźni ubrani są zazwyczaj w szerokie spodnie z niskim krokiem i pas, do którego przywieszone są różne kolorowe ozdoby. Tak jak my przyglądamy się ubiorowi Fulan tak i oni z zaciekawieniem spoglądają na nas . Noclegi w Fouta Djalon.
Dzień 6
AFRYKAŃSKIE BOZDROŻA
Ruszamy w kierunku wybrzeża. Krajobrazy, które mijamy po drodze szybko się zmieniają. Postój w zwykle ożywionej miejscowości Mamou, gdzie powinniśmy znaleźć schłodzone lokalne piwo. Pokonujemy wyboiste i dziurawe, gdzie prędkość jazdy spada do prędkości jazdy rowerem, a czerwono- pomarańczowy kurz wedrze się w najgłębsze zakamarki. Z Mamou czeka nas jeszcze kilka godzin podróży do jednej z miejscowości po drodze, gdzie już czeka na nas nocleg, prysznic i wygodne łóżko.
Dzień 7
PODRÓŻ DO SIERRA LEONE
Dzień przyniesie odwiedziny kolejnego kraju na naszej wyprawie. Pomimo, że kraj ten choć ma złoża diamentów, to pozostaje jednym z najbiedniejszych państw świata. Sierra Leone ma do zaoferowania oceaniczne plaże oraz lasy tropikalne, w których zobaczyć można szympansy, gerezy czy koczkodany. Do granicy z Sierra Leone mamy zaledwie sto kilometrów, ale samo jej przekroczenie może wystawić nas na próbę cierpliwości. Przyjdzie nam się tam zmierzyć z rzeczywistością tego biednego kraju. Przejście graniczne jest zwykle pełne aut, towarów i ludzi. Nie jest jednak wykluczone, że skomplikowana procedura pójdzie nam całkiem sprawnie, a pomogą nam w tym pozostawione prezenty będące dowodem polsko – sierraleońskiej przyjaźni. Za granicą pozostaje nam jeszcze sto kilkadziesiąt kilometrów do Freetown, największego miasta i stolicy Sierra Leone. Nocleg w rejonie Freetown.
Dzień 8
FREETOWN I SANKTUARIUM SZYMPANSÓW
Po śniadaniu wyjazd do pobliskiego Tacugama Chimpanzee Sanctuary, miejsca, gdzie chroni się szympansy, zwykle jest tu do stu osobników. Do sanktuarium trafiają szympansie sieroty, a cały ośrodkiem opiekuje się zespół przyrodniczych entuzjastów. Powrót do miasta i zwiedzanie. Choć stolica kraju nie robi dobrego wrażenia, to samo położenie miasta może przyjemnie zaskoczyć. Freetown leży na półwyspie przy wspaniałym naturalnym porcie, gdzie wzgórza schodzą do błękitnego oceanu. Tutaj też znajdziemy kilka interesujących miejsc. Koloniści pozostawili po sobie ciekawe budynki, a w tutejszym muzeum zobaczymy wspaniałą kolekcję starych lokomotyw i wagonów – to gratka dla fanów kolejnictwa. Znajdziemy się też pod Cotton Tree, drzewem, które jest symbolem miasta. Kolejny nocleg we Freetown.
Dzień 9
BUNCE ISLAND
Rano rejs przez zatokę i rzekę Sierra Leone na Bunce Island, wysepkę, która była brytyjskim centrum handlu niewolnikami od XVII wieku. Znajdziemy tu ruiny zamku i zderzymy się z historią niewolnictwa w tym rejonie świata. Przez Bunce Island przewinęły się dziesiątki tysięcy ludzi w drodze do Ameryki. Powrót do Freetown. Ukojenie od chaosu miejskiego przyniesie wyjazd na plażę. Miło zaskoczy nas to miejsce – biały piasek, zieleń palm nastroi nas pozytywnie, a znakomite owoce morza i ryby popijane lokalnym piwem wprawią wszystkich w prawdziwie błogi stan. Powrót na nocleg.
Dzień 10
ŚRODKOWE SIERRA LEONE
Nadchodzi czas opuszczenia cywilizacji i wyjazdu w głąb kraju. Poruszamy się po terenach wiejskich. Dziś jest tu spokojnie, ale ludzie dobrze pamiętają krwawą wojnę domową, która zakończyła się w 2002 roku. Po postoju w miejscowości Makeni udajemy się w wiejskie obszary środkowej części kraju. Sierra Leone zamieszkuje kilkanaście plemion. My odwiedzamy jedną z wiosek, gdzie żyje lokalna społeczność. Ta położona pośród lasów miejscowość chętnie przyjmuje nielicznych turystów i dzieli się wiedzą na temat swoich zwyczajów. Nocleg w lokalnych chatach, które mieszkańcy przygotowali na potrzeby zwiedzających.
Dzień 11
WYSPA TIWAI
Dzisiejszym celem jest rzeka Moa, a właściwie wyspa Tiwai położona na tej rzece. To najwspanialsze miejsce Sierra Leone pod względem przyrodniczym. Na pokrytej lasem wyspie mieszka aż 11 gatunków ssaków naczelnych, 135 gatunków ptaków, 800 gatunków motyli. Jak będziemy mieć szczęście możemy zobaczyć też zagrożonego wyginięciem hipopotama karłowatego. Po południu spacer po Tiwai i nocleg w bazie namiotowej.
Dzień 12
WYSPA TIWAI I DROGA DO LIBERII
Poranny spacer po lesie deszczowym, wypatrywanie zwierząt, obcowanie z piękną przyrodą i bujną roślinnością. Po krótkim odpoczynku w obozie ruszamy do granicy z Liberią, od której dzieli nas już tylko kilkadziesiąt kilometrów. Po skomplikowanych formalnościach granicznych jesteśmy w ostatnim kraju na naszej trasie. Liberia w zamyśle została stworzona jako rekompensata za niewolnictwo i swego czasu przyjeżdżali tu Afroamerykanie w poszukiwaniu swoich korzeni. Rzeczywistość jednak okazała się inna, zamiast wspaniałego i wolnego kraju jak miała sugerować nazwa, ludzie stworzyli tu szarpane przez wojny piekło na ziemi. Wprawdzie dzisiaj wojny już nie ma, niemniej podróże w niektóre regiony Liberii nie są rekomendowane. Dlatego będziemy trzymać się głównych dróg i nie podróżować po zmroku. Przejazd do stolicy kraju Monrovii, gdzie przenocujemy w hotelu.
Dzień 13
MONROVIA
Zwiedzanie Monrovii nie jest łatwe, ale nie jesteśmy tu po to, by było łatwo. Chaos targu Waterside Market zrobi wrażenie nawet na nas, przyzwyczajonych już do zachodnioafrykańskich realiów. Objazd po mieście, być może zatrzymamy się przy połączonej mostem wyspie Providence, gdzie wylądowali pierwsi uwolnieni z niewoli amerykańscy Afrykanie. Nietypową budowlą w Monrovii jest wielki budynek loży masońskiej, to właśnie masoni byli bardzo wpływowi w tym kraju już od XIX wieku. Po południu znajdziemy się też prawdopodobnie na jednej z plaż koło miasta. Nocleg w hotelu w Monrovii.
Dzień 14
LIBERIA
Okazja do wyjazdu poza miasto i zobaczenia prowincji tego biednego kraju. Podróż do jeziorka Bomi (ok. 70 km od Monrovii). Otoczone wzgórzami Bomi ma intensywnie niebieski kolor i nadaje się do pływania. Obok znajduje się opuszczona baza ONZ, którą czasem można zwiedzić. Nasz cel dzisiejszej podróży jest raczej pretekstem do zobaczenia obszarów poza stolicą. Po powrocie do stolicy jedziemy na lotnisko, skąd mamy wylot do Europy.